Polacy przed mistrzostwami pływackiemi Europy – 1934r

iplywamy 12:33

Polacy przed mistrzostwami pływackiemi Europy – 1934r

Polacy przed mistrzostwami pływackiemi Europy - 1934r

Pływackie mistrzostwa Europy, ta największa batalii pływacka kontynentu, zbliżają się olbrzymiemi krokami Już tylko cztery miesiące dzielą nas od tej słynnej z jakości obsady i wyników imprezy. Po Paryżu w roku 1931 kolej obecnie przyszła na Magdeburg, stolicę pływacką Niemiec. Wybrano okres od 12-go do 19-go sierpnia b. r.

Dlaczego Magdeburg a nie Berlin ma być miejscem tej wielkiej imprezy? Rzecz prosta. Magdeburg, to dla Niemiec iv pływaniu to samo, co Budapeszt dla Węgrów. Magdeburg jest od dziesiątek lat najcenniejszą twierdzą pływactwa niemieckiego, posiada bardzo wdzięczną i specjalnie dla pływactwa przychylną publiczność i leży w sercu Europy.

Od prawie roku Niemcy usilnie pracują w kierunku udania się pod każdym względem wielkiej imprezy. Dla nich mistrzostwa Europy, to sprawa narodowa; a zawodami tymi trzecia rzesza pragnie poraź pierwszy popisać się na arenie sportowej Europy — jako wzór gospodarza. Pozatem impreza ta ma być próbą generalną dla olimpjady berlińskiej w roku K36. To wystarczy!

Z tego zatem punktu widzenia niema się czemu dziwić, jeżeli Niemcy nie uznają żadnego z istniejących stadjonów pływackich za odpowiedni czy godny tak poważnej imprezy. Buduje się więc stadjon nowy, na zasadach nowoczesnych, najpraktyczniejszych, najwygodniejszych — kosztem prawie trzech miljonów złotych.

Nie interesują nas rzeczy uboczne, a tylko to, że powstanie basen o wielkości 50 X 21 metrów tylko dla pływania (już gotowy) oraz drugi basen wyłącznie dla skoków rozmiarach 25 X 21 metrów. Całość zamykają olbrzymie trybuny, pod któremi mieszczą się różne ubikacje.

Od szeregu miesięcy propaganda niemiecka w kraju i zagranicą pracuje. Sprzedano dotąd — jeżeli można twierdzeniem tym wierzyć — trzy czwarte wszystkich biletów tygodniowych, czyli ważnych na cały okres mistrzostw. Po całych Niemczech porozwieszano olbrzymie plakaty propagandowe, wskazujące na znaczenie imprezy tej dla całego kraju.

Zainteresowanie zagranicy także jest niezwykłe. Wszystkie prawie kraje europejskie zgłosiły już swój udział, niejednokrotnie nadzwyczaj silny liczbowo. Będą więc ostatni drużynowi zwycięscy mistrzostw Europy — Węgrzy, Francja, Anglja, Holandia, Szwecja, Italja, Austrja, oraz inne słabsze państwa.

Zgłoszona jest także Polska!

Ale kiedy we wszystkich prawie państwach pracuje się usilnie z całą starannością nad podniesieniem formy reprezentantów urządza się ciągle imprezy eliminacyjne i różne próby, w Polsce jest jakoś dziwnie cicho. Niewiadomo dlaczego, ale tak jest. Najprawdopodobniej zgłoszenie jest tylko formalnem aktem grzeczności, a dotrzymanie go zależeć będzie od formy zawodników, o którą poza klubami nikt w Polsce się nie troszczy.

Oglądajmy się zatem, kto z czołowych zawodników mógłby odegrać na tej wielkiej imprezie jakąkolwiek zaszczytną rolę.

Oczywiście, liczba wybrańców — z uwagi na charakter imprezy i niski bądź co bądź stosunkowo do zagranicy poziom płvwactwa polskiego — musi być bardzo skromna. Odpadają zatem zgóry zawodnicy w stylu klasycznym i zawodniczki na wszystkich pozycjach. Pozostają natomiast konkurencje w crawlu, na wznak i skokach.

W crawlu panów nasuwa się zawsze jeszcze aktualne nazwisko Bocheńskiego. Mistrz nasz odbywa obecnie swoją powinność wojskową. Chociaż 20 p p., w którym Bocheński obecnie przebywa, jest znany z życzliwego traktowania sportowców, ciężka służba wojskowa nie pozwala rokować nadziei, by Bocheński utrzymać mógł się w takiej formie, jaka 1 : 01.6 i 2 : 21. Jeżeli jednak porównamy wyniki te, z takiemi Tarisa, Deitersa, Fiszera, Derichsa, Tsika, Lenkitscha i innych, odrazu się przekonamy, iż Bocheński w najlepszej swej formie mógłby dojść może do półfinału, ale miejsce punktowane w finale byłoby już rzeczą bardzo trudną, jeżeli nawet niemożliwą.

Jeszcze jednego posiadamy crawlera klasowego, o ile wiadomości warszawskie są ścisłe — Szwankowskiego. Jest to zawodnik specjalista predestynowany do crawlu o wielkiej przyszłości — chwilowo jednak wielką niewiadomą. Wszak w basenie AZS-u warszawskiego na torze 20-sto metrowym uzyskał on ostatnio bardzo dobry wynik 1 : 00,8 min w setce crawlem, ceniony szczególnie dlatego, że Bocheński ongiś nie pływał tam pono lepiej, jak 1 : 02, ale wynik taki nie znaczy wiele, jeżeli go się nie powtórzy na torze 50-cio- metrowym. Gdyby to ostatnie miało miejsce, w co można co do Szwankowskiego wierzyć, wówczas zawodnik ten wcale nie odegrałby tak podrzędnej roli. jak się wydaje. Bo na granicy 1.00 minuty kręci się właśnie cała plejada czołowych crawlerów Europy. A dobra lokata zależy — jak wiemy — dużo od szczęścia.

W pływaniu nawznak posiadamy wielokrotnego mistrza w tej konkurencji — Joachima Karliczka, studjującego obecnie, a przynależnego do jednego z najpoważniejszych klubów pływackich Niemiec, berlińskiego Poseidonu. Dzięki świetnym warunkom treningowym Karliczek znajduje się obecnie w bardzo dobrej formie, o czem świadczy najlepiei wynik uzyskany ostatnio na torze 33-metrowvm w Berlinie w silnej konkurencji — 1 : 14.1, — tem cenniejszy, że gorszym był tylko o jedną dziesiątą sekundy od wyniku zwycięzcy — Szwarca, który po Kuppersie jest najlepszym back-crawlistą Niemiec. Trzeba dalej pamiętać, iż w roku 1931 mistrzostwo Europy w biegu na 100 m. nawznak uzyskał Deutsch — Niemcy, wynikiem 1 : 13.6. a drugi miał wynik 1 : 14. Chociaż w Europie uzyskuje się chwilowo niejednokrotnie lepsze wyniki, to latem na basenach otwartych czasy z małemi wyjątkami nie są lepsze od wyników ostatnich mistrzostw Europy, co uzasadniałoby wysłanie Karliczka na mistrzostwa tegoroczne, gdzie liczyć można śmiało na zajęcie przezeń jednego z punktowanych miejsc, tem więcej, że mistrz nasz trenuje w dalszym ciągu pod okiem najlepszych fachowców Niemiec i napewno poprawi jeszcze do lata swe wyniki.

Pozostają zatem jeszcze, ewentualnie skoczkowie. Zwycięstwo czy dobry wynik w skokach w lwiej części jest dziełem przypadku, względnie szczęścia. Jeden nieudany skok może powodować, że prowadzący w konkursie zepchniętym zostanie na szary koniec. Wygrywa przeto za wsze zawodnik, panujący najwięcej nad sobą. Słabe nerwy, mała rutyna w konkurencji silnej, możliwość psychicznego załamania się i t. d.. oto cechy, przez które zwykle najlepszy skoczek przegrywa.

Ze skoczków polskich — poza Maerzem, który podobno już nie zamierza startować. — posiadających wszystkie dane, wymagane od skoczka klasowego, wyróżnia się Remiszewski i ten tylko w skokach z wieży. Niestety, nie widzieliśmy skoczka tego jeszcze w silnej konkurencji zagranicznej, ale z tego, co pokazał w roku ubiegłym na treningu przed meczem z Czechami, można się dużo, nawet bardzo dużo spodziewać, gdyby Remiszewski mógł trenować przez co najmniej dwa miesiące pod okiem fachowca.

Z pań obie nasze reprezentantki Klausów na i Kowalewska mogłyby po odpowiednim treningu, również odegrać w mistrzostwach Europy poważne role. Tem więcej, ze właśnie poziom skoków pań w Europie coraz to więcej upada. Niestety, z Klausówną po zeszłorocznym wypadku w Ustroniu nie można już poważnie liczyć, bo od meczu z Czechami, w którym raz jeszcze zabłysnął jej niezwykły talent, nic o niej nie słychać innego, jak tylko to, że ciągle jeszcze laboruje po doznanej kontuzji głowy. Będzie to dla pływactwa polskiego poważny cios, jeżeli Klausówna urzeczywistni zamiar wycofania się z czynnego życia sportowego. Miejmy jednak nadzieję, że zawodniczka ta, która przeciec ma jeszcze wielką przyszłość przed sobą, zamiaru tego nie wykona.

Skoro można wierzyć, iż Klausówna po odpowiednim ostrym treningu, mogłaby w obecnych warunkach na terenie europejskim, sięgnąć nawet po najwyższy tytuł, to Kowalewska, nasz latający doktór, conajmniej w skokach z wieży nie ustępuje jej wiele. A przecież także Kowalewska ma już piękne sukcesy za sobą i prezentuje się bardzo dobrze tak, że przy celowym treningu i ta zawodniczka staćby się mogła groźną konkurentką mistrzyń Sjoquist czy Schiche i zająć bezsprzecznie jedno z pierwszych miejsc.

Wiemy dobrze, iż PZP stoi pod względem finansowym na słabych nogach, i bez poparcia władz nie wiele będzie mógł czynić. Sprawą prestiżową dla Polski jednak jest dotrzymanie zgłoszenia przez wysłanie — jeżeli już nie ludzi w celach doświadczalnych — to conajmniej tych którzyby potrafili w zawodach zabrać głos. Nie wątpimy też, iż PZP uczyni wszystko, aby wybrańców przygotować jak najstaranniej, choćby już z konieczności godnego zastąpienia Polski i jej barw. oraz. że o przygotowaniach tych dowiemy się wkrótce

F. Berlik

Sport Wodny, Nr 7, kwiecień 1934r

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwadzieścia − cztery =