O ratowaniu tonących – Start 1929r

iplywamy 11:15

O ratowaniu tonących – Start 1929r

O ratowaniu tonących - Start 1929r

Z nastaniem cieplejszych dni, kroniki nasze zazwyczaj obfitują w wiadomości o wypadkach zatonięcia, których liczba ostatniemi czasy dochodzi do rozmiarów wprost katastrofalnych. Gdy czytamy te wiadomości, mimo woli budzi się w nas chęć zaradzenia złu. Lecz jak zaradzić! Przecież niepodobna zabronić dzieciom i młodzieży zażywania sportów wodnych, jak pływanie, wiosłowanie, żeglarstwo, rybołówstwo, do których wyrywają się całą duszą w miarę, jak tylko słońce mocniej przygrzewać zaczyna.

Stwierdzono, że wypadki najczęściej zdarzają się tam, gdzie uczestnicy bez zastanowienia, dając ujście swawoli lub brawurze, nie zachowują pewnych środków ostrożności;  zrzadka tylko wchodzi tu w grę nieświadomość.

I dlatego obowiązkiem każdego jest przestrzegać dzieci i młodzież przed niebezpieczeństwem. Należy je nietylko ostrzegać, ale pouczać, a w razie potrzeby pomagać i w ten sposób zmniejszyć liczbę nieszczęśliwych wypadków do minimum.

Przedewszystkiem: Uczcie dzieci pływania! Zaraz na początku zaprawiajcie je do leżenia w wodzie nawznak, a umiejące pływać, uczcie w jaki sposób ratuje się tonących.

Ppłk. Holger Nielsen, dyrektor Państw. Instytutu Gimn. w Kopenhadze, który od szeregu lat jest wizytatorem sportu szkolnego, podaje następujące rady i wskazówki dla oddających się sportom wodnym:

Nie wchodź nigdy sam do wody.

Nie oddalaj się zbytnio od brzegu. Nie przyniesie ci to wcale korzyści, natomiast gdy ogarnie cie znienacka strach lub zmoże niedomaganie i siły cie opuszczą, powstanie niebezpieczny moment zarówno dla ciebie, jak i dla otoczenia.

Jeżeli się kąpiesz w miejscach, posiadających niepewny grunt lub w takich, których głębokości nie znasz, opasz tułów liną i jeden jej koniec daj do trzymania towarzyszowi, stojącemu na brzegu.

Jeżeli kąpiesz się z łodzi w głębokiej wodzie, opasz się równie liną i jeden jej koniec daj do trzymania osobie, znajdującej się w łodzi. Skacz z łodzi i powracaj do niej od strony dziobu lub tyłu, a nigdy zboku, gdyż łódź może się wywrócić.

Gdyby się zdarzyło, że łódź, w której się znajdujesz, wywróci się, zostań przy niej (nawet gdybyś się znajdował w pobliżu lądu i posiadał świadomość tego, że potrafiłbyś doń przypłynąć); trzymaj się mocno dziobu lub tyłu i wołaj z przerwami o pomoc, aż cię zauważą. Nie chwytaj łodzi po środku, gdyż może cię z łatwością nakryć.

Jeżeli nie jesteś wytrzymałym pływakiem, możesz się uratować, o ile za każdym razem, gdy siły cię zaczną opuszczać, położysz się nawznak i pozwolisz sercu i płucom nieco odpocząć, zanim wystawisz je na nowe wysiłki.

Leżenia na wodzie na wznak mogą nauczyć się wszyscy w ciągu 1 — 2 lekcyj, nawet gdyby zupełnie nie umieli pływać. Pozycja ta winna być wyuczona na samym początku nauki pływania.

Gdy masz przepłynąć dużą przestrzeń winieneś pływać nawznak (zwłaszcza, gdy nie możesz się pozbyć ubrania), gdyż tym sposobem możesz utrzymać się trzy razy dłużej, niż każdym innym.

Pływanie nawznak jest najbardziej udostępnione i z tego względu, że wywiera najmniejsze ciśnienie na klatkę piersiową i pozwala przeto na swobodny oddech. Winno ono być używane na pełnych wodach.

Nie wchodź do wody, będąc najedzonym lub głodnym, ani też po dużych wysiłkach (dopóki płuca i serce nie powrócą do normalnego stanu). Ludzie ze skłonnością do palpitacji nie powinni kąpać się bez pozwolenia lekarza.

Powiedz dzieciom, żeby nie spychały się nawzajem do wody z mostu lub łodzi, a gdy są w wodzie, by nie zanurzały głowy swych współtowarzyszów pod jej powierzchnię.

Nie pozwalaj dzieciom pozostawać w wodzie zbyt długo. Po wystąpieniu pierwszego uczucia dreszczu należy bezwzględnie przerwać kąpiel. Zwróć uwagę, aby po wyjściu z wody dzieci nie ziębły (by bezczynnie nie przebywały na chłodnem powietrzu).

Nie pozwalaj im również używać kąpieli słonecznych.

Nie pozwalaj dzieciom nie obznajomionym z żeglarstwem, wyruszać na własną rękę. Jeśli pozwolono im wyruszyć w zwykłej łodzi bez opieki starszych, przestrzec je należy przed zgubnemi skutkami swawoli.

Nie wolno im bujać łodzi zboku na bok, opierać się o burtę lub stać w łodzi na wzburzonej wodzie.

I wreszcie wszyscy, zarówno starsi, jak młodzi, winni nauczyć się prawidłowego wykonania sztucznego oddechu (metodą Schafera).

Wykonania sztucznego oddechu można się na uczyć w ciągu pół godziny. Umiejętność ta jest również ważna z tego względu, że każdy z nas może być świadkiem jakiegoś wypadku, przy którem szybkie rozpoczęcie sztucznego oddechu posiada rozstrzygające znaczenie dla uratowania życia ludzkiego. Nie tylko bowiem w wypadku zatonięcia, lecz wogóle przy wszelkiego rodzaju wypadkach, gdzie występuje zupełna utrata przytomności (niespowodowana utratą krwi lub przypuszczalnem uszkodzeniem narządów wewnętrznych) — jak przy duszeniu się, zatruciu się gazami, zmarznięciu, powieszeniu się, porażeniu prądem elektrycznym lub t. p. — natychmiast powinno się zastosować sztuczny oddech, gdyż każda chwila zwlekania zmniejsza widoki przywrócenia życia ofierze.

Mimo przedsiębrania środków ostrożności, wypadki jednak nie są wykluczone, a przeto podajemy wskazówki oraz sposoby ratowania tonących.

Zanim ratujący wskoczy do wody, winien co rychlej pozbyć się cięższych części swego ubrania (marynarki, bucików i t. p.) oraz rozluźnić to wszystko, co w czasie ratowania mogłoby krępować jego szyję i brzuch (kołnierzyk, sprzączki i t. p.).

O ile tonący znajduje się na powierzchni wody, ratujący winien uczynić wszystko, co jest w jego mocy, aby uniemożliwić zanurzenie się głowy tonącego pod powierzchnię wody. Ratujący podpływa do tonącego ztyłu i obejmuje go od strony pleców; nie wolno mu nierozważnie płynąć nawprost tonącego, aby nie narazić się na żelazny uścisk. Jeżeli tonący już się zanurzył pod powierzchnię wody, to każda chwila jest droga i nie należy się wahać, ani zastanawiać, lecz momentalnie rzucić się do wody i dać pomoc. Bowiem, im prędzej sprowadzimy nieprzytomnego na ląd i jeśli okaże się konieczne — zastosujemy sztuczny oddech, tein większe będą widoki możliwości przywołania go do życia.

SPOSOBY RATOWANIA

Jeżeli ofiara umie pływać — i z tego, czy innego powodu nie może dać sobie rady sama — a panuje nad sobą na tyle, że jest w stanie usłuchać wskazówek ratującego, można się odważyć na ratowanie jej sposobem najłatwiejszym. A mianowicie poleca się jej oprzeć ręce na barkach ratującego i jednocześnie wyciągnąć ramiona oraz przechylić głowę wtył, jak przy postawie do leżenia na wodzie nawznak. W tym przypadku ratujący pływa na piersiach sposobem żabim (fig. 1).

O ratowaniu tonących - Start 1929r

Jeśli tonący tak jest silnie wyczerpany i niezdolny jest oprzeć się o barki ratującego, należy objąć go rękami za głowę (za obie skronie) i sprowadzić na ląd, używając sposobu pływania nawznak. Baczyć przytem należy, by głowa tonącego stale znajdowała się ponad powierzchnią wody (fig. 2).

Można tu również zastosować sposób ratowania, przepisany dla tonącego, który stracił przytomność (fig. 3).

Jeśli tonący stracił przytomność, ratuje go się w ten sposób, że jednem ramieniem obejmuje jego klatkę piersiową (pod ramieniem); kark jego kładziemy na swój kark tak wysoko, aby noe i ustaznajdowały się ponad powierzchnią wody. Pracujemy wówczas wolnem ramieniem i.nogą (fig. 3).

Jeżeli tonący rzuca się i chce chwycić ratującgo, należy objąć go pod pachami od strony pleców, spleść ręce na jego klatce piersiowej i jednocześnie podciągnąć jego ramiona do powierzchni wody. Tonącego sprowadza się na ląd, używając sposobu pływania nawznak samemi nogami (naprzemianstronne kopnięcia) fig. 4).

Z chwilą, gdy w ostatnim przypadku tonący się nieco uspokoi, ratujący może ułatwić sobie pracę i w tym celu prześlizguje swoje ręce wzdłuż ramion tonącego i obejmuje je mocno podchwytem (kciukami ma zewnątrz). Jednocześnie ratujący wyciąga całkowicie swe ramiona (fig. 5).

O ratowaniu tonących - Start 1929r

Bywa jednak, że pomimo zachowania wszelkich środków ostrożności, ratujący wpada w żelazny uścisk tonącego. Może się jednak z łatwością z niego wyzwolić, o ile zastosuje ruchy obronne, które tu podajemy:

Jeśli tonący chwyci ratującego na wysokości obu nąpiąstków zgóry (nachwytem, kciukami, skierowanemi do środka), ratujący wyzwala się zapomocą silnego wymachu ramion łukiem wzwyż — wbok.

Jeśli tonący schwyci ratującego na wysokości obu napiąstków z dołu (podchwytem, kciukami, skierowanemi do środka), ratujący wyzwala się zapomocą silnego wymachu ramion łukiem dołem — wbok (fig. 6).

Jeżeli tonący schwyci ratującego za jedną rękę łub ramię, ten może się wyzwolić, wyciągając ramię do góry (przy chwycie nachwytem) lub ściągając je wdół (przy chwycie podchwytem). Ewentualnie ratujący może dopomóc sobie wolną ręką, jak widać na fig. 7-ej.

Przy wyzwalaniu się z wymienionych tu chwytów należy pamiętać, że ruch obronny wykonywa, się w kierunku kciuka tonącego. Jeżeli tonący uczepi! się ubrania ratującego, ten winien bez zwłoki załamać jego kciuki do tylu. Jeżeli tonący obejmie ratującego za szyję lub tułów i ramiona, ten szybko pochyla się nad nim,

jednem ramieniem obejmuje go za tułów nieco wyżej bioder i przyciąga go do siebie; drugą ręką zakrywa i przyciska usta oraz nos tonącego w ten sposób, aby dłoń wspierała się o brodę, a tem samem zamykała usta, zaś palec wskazujący i średni, by przylegały z obu stron nosa (w ten sposób uniemożliwi się przenikanie wody do płuc). Następnie ratujący przechyla głowę i tułów tonącego do tyłu i całkowicie zanurza go pod powierzchnię wody, gdzie trzyma go dopóty, dopóki nie wyzwoli się z jego uścisku (najczęściej następuje to dopiero wtedy, gdy tonący straci przytomność). W tej samej chwili podnosi się jego głowę nad powierzchnią wody i teraz dopiero odejmuje się rękę od ust i nosa (fig. 8). W ostateczności ratujący może się wyzwolić z żelaznego uścisku przez kopnięcie tonącego kolanem w podbrzusze.

Gdy wyciąga się z wody tonącego, który nie daje oznak życia, należy natychmiast, jeszcze w czasie pobytu w łodzi, a jeżeli to jest niemożliwe, zaraz po przybyciu na ląd, starać się o przywrócenie do normy oddechu oraz akcję serca i ciepłotę ciała. Najskuteczniej daje się to przeprowadzić przez zastosowanie, wspomnianego już poprzednio, sztucznego oddechu metodą Schafera.

O ratowaniu tonących - Start 1929r

O ratowaniu tonących - Start 1929r

W tym celu zwalnia się pacjenta od wszelkiego rodzaju więzów tasiemek, zwłaszcza w okolicy brzucha i szyi; bada się czy usta nie zawierają czegoś, co mogłoby być przeszkodą dla oddechu i w razie stwierdzenia tego oczyszcza się je wskazującym palcem, owiniętym czystym kawałkiem płótna lub t. p.; wyjmuje się również sztuczne zęby. Jeżeli usta są szczelnie zamknięte, otwieramy je w ten sposób, że obejmujemy rękami dolną szczękę pacjenta z boków i naciskamy kciuka mi brodę wdół. Język pacjenta musi być wyciągnięty nazewnątrz i trzymany przez kogoś z obecnych. Aby się nie wślizgnął zpowrotem, można go zapomocą opaski gazowej przy wiązać do dolnej szczęki lub przytrzymywać specjalnemi szczypczykami. Gdy poczynimy te przygotowani a, kładziemy pacjenta brzuch, głowę kładziemy na bok w ten sposób, by czoło spoczywało na górnym grzbiecie ręki (ramiona są zgięte tak że przedramiona tworzą linję prostą, a jedna ręka spoczywa na drugiej), wreszcie uderza my go mocno pomiędzy łopatki. Klękamy nad pacjentem i rozpoczynamy sztuczny oddech w następujący sposób: mając ramiona w łokciu wyprostowane wkładamy ręce z rozstawionemi palcami z boków i ztyłu klatki piersiowej, na wysokości lędźwi (mały palec znajduje się na ostatniem żebrze, a kciuki tuż obok siebie). Nie odejmując przez cały czas rąk, ani nie zginając ramion, przechylamy się wolno wprzód liczymy 1 — 2 (sekundy); w ten sposób powstaje ucisk na klatkę piersiową, objętość jej zmniejsza się do pozycji wydechowej, poczem stopniowo odciągamy tułów do pierwotnego położenia (rąk nie odejmujemy) i liczymy wolno 3 — 4 (sekundy); klatka piersiowa zwiększy swe wymiary do pozycji wdechowej. Proszę pamiętać, że pracować należy równomiernie, nie przyspieszać tempa i nie uciskać zbyt mocno klatki piersiowej. Ruch winien być ciągły i równomierny. Na każdy z tych dwuch ruchów poświęcamy mniej więcej 2,5 sekundy, co w rezultacie odpowiada normalnym 12 ruchom oddechowym w ciągu minuty.

Jeśli przybędzie pulmotor, nie należy odrazu przerwać sztucznego oddechu, a zaczekać póki nie zostanie połączony z jamą ustną. Wtedy dopiero odwraca się pacjenta na plecy i wkłada mu się na twarz maskę.

Sztuczny oddech należy robić dopóty, dopóki lekarz nie zaopinjuje, że zabieg ten już nie pomoże. W każdym razie nie wolno go przerywać przed upływem sześciu godzin, gdyż częstokroć po upływie tego dopiero czasu występuje samoistne oddychanie.

Z chwilą, gdy oddech został przywrócony, poddajemy pacjenta mocnemu masażowi zawsze w kierunku do serca, aby pobudzić krew do żywego krążenia; następnie przenosimy go do pobliskiego domu, zdejmujemy zeń mokre ubranie, kładziemy do łóżka i nakrywamy ciepłemi pledami. Aby dostarczyć więcej ciepła jego ciału, przykładamy mu do boków i do stóp butelki z gorącą wodą, owinięte wełną. Jak tylko stan pacjenta polepszy się do tego stopnia, że może on już łykać, posilamy go małemi dozami (łyżeczkami) środków orzeźwiających: mocną kawą lub herbatą (bez mleka i cukru), winem, koniakiem lub likierem, zmieszanym z wodą, lecz najlepiej jest podać krople walerjanowe na wodzie.

D.R.

Dwutygodnik Ilustrowany START nr 13 i 14, lipiec 1929r

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

16 + jeden =