Kąpiele ludowe

iplywamy 10:18

Kąpiele ludowe

kapiel w Swidrze fot. NAC

Kąpiel i pranie bielizny w Świdrze. 1925 rok. Fot. NAC.

Kwestya kąpieli ludowych jest u nas kwestyą palącą, lecz ponieważ pali ona tych tylko, którzy się nie kąpią, więc nie postępuje prawie zupełnie ku rozwiązaniu.

Zagranicą jest ona również niezupełnie rozwiązaną, lecz, przyznać należy, że krzątają się koło niej tysiące ludzi dzielnych i już bardzo dużo zostało na tern polu zrobionem. Ażeby lud się kąpał, trzeba nie tylko dać mu możliwie najtańsze kąpiele, lecz przede wszystkim trzeba podnieść go do tego stopnia kultury, żeby odczuwał potrzebę utrzymania ciała swego w czystości i to jest bodaj jeszcze trudniejszem zadaniem. Jest to już dość wysoki szczebel kulturalny, do którego daleko jeszcze naszej ludności fabrycznej, a jeszcze dalej chłopu naszemu. Mówiąc o kąpielach ludowych, musimy podzielić sprawę na dwie części: kąpiele ludu wiejskiego i kąpiele ludności robotniczej. Inaczej wygląda komitet nasz w poezyi, jak w rzeczywistości.

Oto trochę poezyi: W dzień świąteczny idzie sobie chłopek z rodziną do kościoła. Sukmana na nim czyściutka, czapka, buty, pas — wszystko przedziwnie stylowe, że można by go postawić na parę godzin w wykwintnym salonie, urządzonym w stylu „chłopskim-zakopiańskim”.

A oto kawałek rzeczywistości: Wraca chłopek z kościoła dobrze podchmielony do domu. Zdejmuje odświętną sukmanę i zaraz poznać można, że nie zaznał on kąpieli od roku chyba, gdy mu się zdarzyło konie pławić.

A chata „piastowa”? W jednej izbie gnieździ się ojciec, matka, zięć z żoną i z pół tuzina dzieci, nie licząc prosięcia, kury z kurczętami i tysięcy much. Przed samemi drzwiami gnojówka dopełnia obrazu, mało nadającego się do poezyi. A gdy takiemu „antropomorfowi” zaproponować urządzenie gminnej łaźni, to pewno odpowie: „Dziad i pradziad tego nie znał i dobrze było! Umarli, bo przecie wszystkim ludziom umierać sądzono”.

W większości wypadków, gdzie próby urządzeń kąpielowych na wsi spotykają się z niechęcią chłopów, nie pochodzi to z biedy, tylko ze strasznie nizkiego stopnia kultury; na tem polu jeszcze jest całe morze pracy. Wśród ludności fabrycznej wielkich miast i ogródków przemysłowych kwestya ta niewiele lepiej stoi. Robotnik wyjątkowo tylko odczuwa potrzebę czystego utrzymania ciała i kąpie się przeważnie tylko w locie i to tam, gdzie blizkość rzeki lub dużego stawu przypomina mu o tem, nęci nadzieja ochłody po całodziennej pracy.

A przecież kąpiel dla człowieka pracującego cały dzień w fabryce, pełnej kurzu, opiłków wszelkiego rodzaju, lub w kopalni węgla, gdzie pył węglowy wżera się w pory ciała, jest wprost kwestyą niezmiernej wagi, wymaganiem elementarnej hygieny.

Badania, poczynione w Anglii, dały zadziwiające rezultaty, dowodzące, jak zbawiennie działa kąpiel na organizm spracowanego robotnika: znika znużenie fizyczne i moralne przygnębienie, powraca dzielność mięśni, wydzielanie potu powraca do normalnego stanu, jak również i działalność serca — człowiek zostaje odrodzonym.

Doniosłość kąpieli dla ludności fabrycznej zrozumiano w Niemczech i dziś liczy już „Die Deutsche Gesellschaft für Volksbäder” około 1316 członków, rozsianych po całym kraju i pracujących niezmordowanie w kierunku podniesienia hygienicznej kultury w ludzie. Przypatrzmy się działalności tego towarzystwa jak ona się odzwierciedliła na IV-ym generalnym zjeździe, który miał miejsce w Gdańsku 31 maja r. b. Po odczytaniu referatów o nowo założonych łaźniach, basenach i prysznicach, zajęto się rozpatrzeniem kwestyi, jakie rodzaje kąpieli najodpowiedniejszymi są dla ludności pracującej.

Zdanie ogólne było po stronie basenów wielkich, w którychby, po uprzednim wymyciu się, można było użyć doskonałej gimnastyki pływania. Oglądałem urządzenia tego rodzaju w Moskwie i w Wiedniu; niestety niedostępne są one dla robotników ze względu na drożyznę. W Moskwie przyjemność taka w zimie kosztuje 50 kop., w Wiedniu nieco taniej, bo 35.— 40 cent. (28 — 32 kop.) Uczestnicy zjazdu uznali więc, że jak na teraz, to niepodobna myśleć o takich basenach dla robotników, bo są zbyt kosztowne i że trzeba się zadowolić urządzaniem ciepłych i zimnych pryszniców.

W Wiedniu up., który się dzieli na dwadzieścia kilka dzielnic (Bezirk), każda dzielnica ma taki „Volksbad”, gdzie za 5 ct. (4 kop.) używa się ciepłego prysznicu (są i zimne), przyczem dostaje się już i kąpielową bieliznę. Na tyle choć raz na tydzień najbiedniejszy robotnik zdobyć się może, to też szczególniej w soboty tłumy uczernionych robotników korzystają z tych kąpieli. W lecie więcej uczęszczane bywają baseny, urządzone na Dunaju, gdzie za II klasę trzeba zapłacić 15 ct. (12 kop.).

Obrady zjazdu zamknięto rozprawą o urządzeniach kąpielowych przy domach robotniczych i przy szkołach. Kogo bliżej interesuje sprawa różnych systemów kąpieli w dawnych czasach i dzisiaj, temu mogę polecić książkę dr Jul. Marcuse „Bäder u. Badewesen in Vergangenheit u. Gegenwart” (Stuttgart. Wyd. F. Enke. Cena 5 mk).

St. Kelles-Kbauz.

Kurjer Sosnowiecki, 1903 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 − osiem =