Trudności w przepłynięciu kanału La Manche

iplywamy 18:00

Trudności w przepłynięciu kanału La Manche

la_manche

Ilustracja: Katolik nr 205, 5 września 1936 rok.

W ostatnich czasach byliśmy świadkami kilku wspaniałych wyników w przepłynięciu kanału La Manche. Liczba sportowców, która dokazała tej sztuki, da się policzyć na palcach obu rąk, bo bez wątpienia przepłynięcie kanału La Manche należy do największych sztuk sportu pływackiego i próby bardzo często rozbijają się z powodu rozlicznych trudności, a jakie przepływający napotyka.

Od razu trzeba powiedzieć że to, co się może wydać wielką przeszkodą, mianowicie niska temperatura wody, nie odgrywa wielkiej roli, dlatego ponieważ przez odpowiedni trening można się zahartować.

Również wielka odległość pomiędzy Calais a Dovrem nie jest znaczną trudnością. Pływak, który chce spróbować przepłynąć kanał La Manche, musi podczas treningu przebyć nieraz większą przestrzeń. Jego głównymi nieprzyjaciółmi są natomiast prądy i wrzenie morza. Oprócz tego jest cały szereg mniejszych.

I tak, skoro pływak rzucił się do wody, nie może się przede wszystkiem zorjentować co do kierunku, ponieważ jego głowa, zwłaszcza przy pływaniu systemem Crawla, znajduje się prawie zupełnie w wodzie. Jak długo oko sięga, widać tylko fale morskie. Dlatego też i z innych naturalnie powodów pływak musi mieć za przewodnika łódź, która mu wskazuje drogę. Nie zawsze jednakowoż łatwo jest utrzymać komunikację z łodzią. Niejednokrotnie bowiem prądy zmuszają pływającego do odchylenia drogi w tę lub ową stronę. Droga taka wymaga od organizmu nie tylko wielkiej fizycznej siły, ale przede wszystkiem wytrzymałości nerwów. Długie, trwające godzinami pływanie, działa ujemnie na wytrzymałość nerwową, dlatego też częstokroć na łodziach znajdują się gramofony, a nawet całe jazzbandy, celem podniecenia pływającego.

Wielką przeszkodą w pływaniu jest słona woda, która działając na oczy, po krótszym lub dłuższym czasie wywołuje gwałtowne zapalenie. Pływacy zabezpieczają się przed tą ewentualnością ochronnymi okularami, mimo to woda zawsze znajduje szczeliny, któremi się dostaje do oka i osadza się na okularach, pozostawiając na nich drobne kryształki soli, ziarenka piasku lub ziemi, tak, że okulary stają się nieprzejrzyste.

Większość pływaków wypływa w takim czasie, ażeby móc wylądować równocześnie z przypływem. Przypływ ten jednakowoż objawia się częstokroć bardzo silnem wrzeniem morza, tak, że pływak musi je pokonać i powoli zbliżać się do lądu, w ten sposób, ażeby dać się przez fale po prostu znieść na ląd, ponieważ inny sposób lądowania może sprowadzić nieraz przykre stłuczenie wskutek zetknięcia się z wielkiemi kamieniami i skałami, znajdującemi się przy brzegu. Jest jednak niebezpieczeństwo, że takie fale, które zniosą pływaka, mogą go z powrotem spłukać na pełne morze, tem bardziej, że siły jego są już pod koniec zupełnie wyczerpane.

Do tych trudności dołączają się jeszcze morskie prądy. Oprócz zwykłych prądów, są jeszcze małe prądy podwodne, które spychają pływaka w tę lub ową stronę. Szczególnie nieprzyjemną jest mgła, która zmusza pływaka niejednokrotnie do zupełnego przerwania tury. I tak np. ostatni zwycięzca kanału La Manche Vierkötter, musiał swoją pierwszą próbę przerwać na 3 km. przed wybrzeżem z powodu mgły. Poprzednik jego, Kemmerich, który miał znacznie większe od niego szanse, musiał przerwać swe pływanie tylko z tego powodu, że napadł na niego delfin i zadał mu tak potężny cios w brzuch ogonem, że ten stracił przytomność. Kto się więc puszcza na przepłynięcie kanału La Manche, musi być na wszystko przygotowany.

Dziennik Berliński nr 217, 22 września 1926 rok.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa × pięć =